Jak w prosty sposób zacząć porządkować swój biznes. Nie Ma Biura odc. 54 - podcast o produktywności Nozbe

Jak w najprostszy sposób zorganizować firmę i odzyskać czas, który tracisz na wyszukiwanie danych i plików, wykonywanie powtarzalnych czynności, czy gaszenie pożarów wynikających z zaniedbania czy zapominania. Gościem Magdy i Eweliny jest trenerka cyfrowej organizacji biznesu - Asia Piechocka.

🎧 Słuchaj podcastu Nie Ma Biura - tym razem o reanimowaniu swojego biznesu

⭐️ Oto główne tematy tego odcinka podcastu o produktywności i wirtualnej asyście

  • Kto może, a nawet powinien założyć własną firmę.
  • Jakie są główne trudnościach związane z prowadzeniem biznesu.
  • Jak w najprostszy sposób zacząć porządkować firmę, nie zaniedbując codziennych spraw.
  • 3 filary produktywności wg Asi Piechockiej.
  • Jak Nozbe pomaga w codziennej pracy i w jakim widoku spędzamy najwięcej czasu.

👀 Możesz też nas oglądać

🎙 Subskrybuj nasz podcast i sprawdź, jak pracować mniej a lepiej

🟣 Apple Podcasts

🔵 Google Podcasts

🟢 Spotify

🟡 RSS

🟠 Overcast

🔴 Pocket Cast

🙋 Prowadzący:

🤝 Gość

📝 Notatki do odcinka

🟣 Znajdź nas w sieci

💜 (D)oceń nas

Jeśli doceniasz nasze starania, mimo że czasem nie jest idealnie 🙈, dodaj opinię na Apple Podcasts lub na innej platformie, na której nas słuchasz.

Bezpłatna konsultacja w zakresie produktywności, komunikacji w zespole i wykorzystania Nozbe

Transkrypcja wywiadu z Asią Piechocką: jak reanimować i uporządkowac firmę

Była lekka przerwa, ale jesteśmy z powrotem. Jest to program, jeżeli nie pamiętacie, w którym rozmawiamy o produktywności, o pracy, o harmonii między życiem prywatnym i zawodowym i o technologii. Wszystko to robimy z perspektywy osób, które pracują w Nozbe, czyli które pracują w firmie, która nie ma biura. I jak zwykle, moją współgospodynią programu jest Ewelina Przywara. Cześć Macie, cześć wszystkim. Uwielbiam te twoje zapowiedzi, bardzo mi ich brakowało, muszę przyznać. Cały czas żałuję, że nie mogę tych instrumentów muzycznych. Właśnie, myślałam, że może ci jakiś bębenek przyniesiesz. Słuchajcie, dzisiaj po przerwie będzie taki babski odcinek.

Na spytki weźmiemy Asię Piechocką. Nie lubi “Joanna”, tylko “Asia” :). To jest ekspertka Nozbe, bo nie wiem czy wiecie, że w Nozbe mamy swoich ekspertów, którzy pomagają wdrażać aplikacje, pomagają jakby zaadaptować ją do warunków waszej firmy.

A więc Asia jest jedną z takich osób. I jest też osobą, którą w sumie jak ją poznałam, jak sobie poczytałam co robi i zaobserwowałam, to skojarzyła mi się albo z perfekcyjną panią domu, albo z Marie Kondo, tylko w obszarze prowadzenia małego biznesu, w obszarze konsultingu takiego biznesowego, szczególnie skierowanego do kobiet.

Cześć Asia.

Cześć, wskakuję od razu z uśmiechem, bo po takiej zapowiedzi, to cóż innego mi w ogóle zostaje. Witam was bardzo serdecznie.

Jak ty się czujesz z tym porównaniem do tej perfekcyjnej, albo do tej Marie Kondo? Bo tak mi się wydaje, że ty jesteś taka, jak rozmawiałam nawet z jedną z twoich klientek, po pracy już z tobą, to właśnie, że Asia mi wszystko pomogła ułożyć.

Ja sobie tak wyobrażałam tą Marie Kondo, która składa te skarpetki i składa te majtki i w szufladach umieszczę. I jakoś ty chyba podobnie robisz, tylko w duchu przedsiębiorczym.

W wirtualu. W wirtualu i w duchu przedsiębiorczym.

Tak i nie. Bo mam poczucie, że Marie Kondo jest taka, wiecie, ona jest taka zen, taka… mi w niej brakuje czasem wyrazu twarzy i ekspresji, a ja porządkuję z ekspresją. Czuję, że jesteś bardziej elastyczna.

Tak, pomimo tego, że wiecie, gdzieś cel jest podobny, czyli po prostu odgracenie wirtualnej przestrzeni plus poukładanie działań w firmie. Także jak najbardziej porównanie sobie biorę do serca.

To wiemy już, że nie pracujesz dla kogoś, tylko dla siebie. Powiedz nam o swojej drodze do założenia własnego biznesu, bo to mnie zawsze fascynuje, jak odważnym albo zdesperowanym, albo wściekłym trzeba być, żeby założyć swój biznes, szczególnie w Polsce.

Myślę, że trzeba być i odważnym i uważnym i gdzieś połączenie jednego i drugiego może nas doprowadzić do fajnego miejsca. Wiesz co, u mnie było tak, że ja zawsze wiedziałam, że docelowo chciałabym kiedyś być na swoim, dlatego, że zawsze bardzo dla mnie ważną wartością była wolność, a bycie przedsiębiorczynią dla mnie jest totalnym uosobieniem tej wolności. Oczywiście jak każdy kij ma dwa końce i ta wolność też bywa przekleństwem, często na początku porywając się na własny biznes trochę zapominamy, ale to, żeby samodecydować o sobie w kontekście czasowym, w kontekście realizowanych pomysłów, w kontekście podążania za tym, co nam w duszy gra, w kontekście kreowania różnych pomysłów, to to było zawsze coś, co mnie bardzo przyciągało. Natomiast ja też potrzebowałam odbyć swoją wewnętrzną podróż, oswajania się z podejmowanym ryzykiem, które jest niezbędnym elementem bycia na swoim. U mnie w domu rodzinnym rodzice są etatowcami, więc ja w zasadzie z doświadczeń własnych nie znałam prowadzenia biznesu od spoglądania na rodziców, którzy ten biznes prowadzą. Znałam tylko model etatowy, więc też potrzebowałam się po prostu z tym otrzaskać i sobie na to pozwolić i też otrzaskać się biznesowo, bo mimo wszystko uważam, że bycie na etacie bardzo nas rozwija pod kątem późniejszego wejścia we własny biznes. Później był taki etap łączony, że było trochę etatu, trochę inkubatorów przedsiębiorczości. Tak wiecie, inkubowałam w sobie bycie przedsiębiorczynią, a jak już pojawił się mój synek na świecie, to już wyinkubowałam totalnie, bo wiedziałam, że nie ma powrotu do wersji łączonej, albo etat, albo tylko firma, bo już dwóch rzeczy nie pociągnę, no i została już firma. Myślę, że to jest taki fajny etap przejściowy, kiedy możesz i trochę popracować na etacie i gdzieś tam z boku prowadzić własną firmę i zauważyłam, że bardzo dużo osób właśnie tak robi, bo ciężko zazwyczaj, jak się jest przede wszystkim jakimś tam jednoosobową działalnością gospodarczą, na początku zdobyć tylu klientów, żeby się utrzymać, mówiąc wprost zupełnie, czy gdzieś tam osiągnąć taki poziom gdzieś tam zarobków, żeby po prostu to życie prowadzić na określonym poziomie.

No i to jest fajne, że można sobie gdzieś tam założyć tą działalność i pracować jednocześnie i tak małymi krokami gdzieś tam ewoluować, inkubować, tak jak ładnie powiedziałaś w tym kierunku takim już full time przedsiębiorcy.

Tak, wiecie, żeby nie mieć tego paraliżu, związanego z tym, że to już jest jedyne źródło dochodu i co to będzie, i co to będzie, i co to będzie, więc myślę, że to też taki, bardzo doceniam ten okres łączenia jednego i drugiego.

No dobra, ale teraz to brzmi wszystko tak cukierkowo i tam powiedziałaś, że trochę jest z tą wolnością przekleństwa, ale jak słucham przedsiębiorców albo jak sama jakoś mam doświadczenie, albo jak słucham Eweliny, która po raz tysięczny znaje podatki od księgowej i dla niej wzrósł ZUS i w skali roku, jak to się ma do ceny chleba, to nie jest już tak łatwo. Powiedz, jakie takie najtrudniejsze rzeczy, które cię spotkały w prowadzeniu swojego biznesu, z czym się najbardziej zmagałaś?

Dla mnie takim ważnym doświadczeniem biznesowym na pewno była kampania sprzedażowa, która się kończyła sprzedażą równą zero. To na pewno było totalnie spektakularne w moim wykonaniu.

To była pierwsza, tak?

Tak, pierwsza taka z produktem typowo online’owym, bo ja dużo wcześniej szkoliłam, warsztatowałam na żywo, wykładam też na uczelni, ale tak, żeby w online’ie stricte zrobić kampanię i webinar i wszystko, to rzeczywiście to było spektakularne, też pod kątem, wiecie, jakby stosunku pracy, które się w to tworzyło, czasu, zaangażowania, kosztów też versus rezultatu, chociaż tak naprawdę ta kampania, bo ja mam takie poczucie, że my w biznesach trochę umawiamy się ze sobą na kolejne okrążenia i dopóki tego nie zaakceptujemy, że umawiamy się same ze sobą na kolejne okrążenia, gdzie wyznaczamy sobie jakiś cel, który fajnie by było osiągnąć, dążymy do niego i później po tym okrążeniu podsumowujemy, czy to się w ogóle zadziało, czy to się nie zadziało, plus wyciągamy wnioski, no to mam poczucie, że czasem jak się nie spina finansowo na koniec okrążenia to, co byśmy chciały, to może się spiąć na poziomie wniosków, to znaczy możemy z tego wyciągnąć bardzo dużo dla siebie, no i ja tak naprawdę w wyniku tej klapy tamtejszej stworzyłam najlepszy swój produkt, który teraz mam, dlatego, że dałam sobie przestrzeń do tego, żeby najpierw się nawściekać oczywiście, nazłościć, nafrustrować i wszystkie emocje, które musiały przeze mnie spiąć, do tego, żeby już z większym spokojem spojrzeć na to trochę tak z perspektywy czasu i tego, co się wydarzyło.

Ale tak szczerze mówiąc ta klapa początkowa to był wynik jakichś twoich właśnie błędów, nieudolności, braku researchu, czy po prostu tak się złożyło, że jeszcze nie miałaś popularności, jeszcze nie miałaś zasięgów, to nie była tak naprawdę wina twojej niekompetencji?

Tam kilka czynników się złożyło, z jednej strony konstrukcja webinaru sprzedażowego, która jest bardzo ważną konstrukcją, ja po prostu chyba za bardzo ludzie obdarowałam na webinarze sprzedażowym, tym co mogłam dać, poza tym też mam poczucie, że w tym produkcie za bardzo nie dałam na pierwszym planie tego, co ludzie, jak się okazało później, najbardziej ode mnie chcą, czyli po prostu mojej głowy dla układania rzeczy w struktury, w porządek, na spojrzenie na ich firmy z lotu ptaka i na wykorzystanie mojej supermocy, której tam było za mało, jak z perspektywy czasu to widzę, ale bym tego w inny sposób nie dostrzegła. Jak sobie myślę o podatkach i o tym, co ja dostaję z księgowości, no to też staram sobie myśleć o tym, że im wyższe one są, to znaczy, że wyższy był przychód, więc to w sumie wdech, wydech i jedziemy dalej, nie? Ale Ewelina bardzo czuję, o czym mówisz.

W sumie tak, jakbym słyszała trochę Michała Szafrańskiego, bo on zawsze mi powtarza, Ewelina, jak masz duże podatki, to znaczy, że masz duży przychód, właśnie nie ma co narzekać, ale ten wzrastający cały czas ZUS, tak że można by było jeszcze podyskutkować o tym trochę, ale super jest to, co mówisz, bo często się wydaje tak, że po pierwsze patrzymy trochę na taką propagandę sukcesu w internecie ludzi, którzy gdzieś tam w internecie działają, po drugie wydaje nam się, że to takie jest proste, założyć firmę i generalnie po prostu będziemy, tworzyć firmę, stworzymy produkt i będziemy zarabiać pieniądze i nagle się okazuje, że robimy dużo rzeczy, dużo pracy, dużo serca, wkładamy w coś całą swoją wiedzę i nie sprzedajemy ani jednego produktu i można się załamać kompletnie i powiedzieć sobie, kurdę, może ja tak naprawdę nic nie umiem, albo może… Nie nadaje się, jestem beznadziejna i w ogóle po prostu nie ma sesnu.

Może w ogóle jakby nie ma zapotrzebowania na te moje umiejętności na rynku, a można jakby otrzepać kurz i powiedzieć sobie, może coś w tym procesie sprzedaży, który sobie wymyśliłam, nie działa i ty to super zrobiłaś, bo gdzieś tam znalazłaś te newralgiczne punkty i rozumiem, że kolejny strzał, kolejna sprzedaż, kolejne podejście już poszło Ci lepiej.

Tak, zdecydowanie.

No skoro mówisz, że to jest teraz Twój najlepszy produkt, to myślę, że coś tam się udało poprawić.

Tak, tak, w kolejnej jakby odsłonie, wiesz, ja się otrzepałam, otrzepałam, poprawiłam koronę i stwierdziłam, dobra, jakby kombinujemy dalej i w kolejnej jakby odsłonie w ogóle kampanii 24 kobiety wskoczyły na pokład miesięcznego programu online, więc w ogóle wiecie, jakby nowa odsłona, nowe otwarcie, ale też Ewelina to co mówisz, mam takie poczucie, że to jest w ogóle coś, co nas bardzo dotyka, jak prowadzimy jednoosobowe działalności, bądź po prostu małe biznesy. Ja też jakby mówię to z perspektywy też bycia psychologiem, tak, bo z wykształcenia jestem psycholożką i my bardzo często nasze małe biznesy utożsamiamy ze sobą. Nie! Oddzielamy mój biznes, a ja jako osoba, jako kobieta, jako osoba, która w pełni inne role w życiu, tylko to jest tak jakby, tak bardzo połączone i tak bardzo wręcz tożsame, że po prostu jak coś nie idzie w biznesie, to to tak bardzo uderza w jakieś głębokie nasze części, tak jakby to było o nas, a nie o naszym biznesie.

Nie chcą moich usług, nie zapisali się, to znaczy, że to ja jestem kiepska. To ja jestem, nie? Taka, siaka, owaka, albo nie potrafię, nie umiem, czasem oczywiście to jest tak, czegoś potrzebuję się nauczyć, jeszcze nie potrafię, jeszcze nie umiem, jeszcze nie wiem, ale to nie znaczy, że ja jestem beznadziejna, czy ze mną bazowo jest coś nie tak, nie? Z takich wiecie, fundamentalnego spojrzenia, nie? W ogóle na nas, jako na przedsiębiorczynie, jako też po prostu na kobiety. No dobra, te kobiety się tutaj nam przewijają, nie?

Powiedz, bo pracujesz z przedsiębiorczyniami, z właścicielkami firm, z kobietami, które jednak musiały mieć sobie tęodwagę i jajniki ;), żeby rzucić etat i pójść na swoje, ale jednocześnie przychodzą do ciebie, czyli się z czymś borykają. Czy jakby dostrzegasz, nie wiem, jakieś coś, co wszystkie je łączy?

Myślę, czy jest jakiś taki jeden punkt wspólny. Na pewno trochę jest tak, że w tym byciu na swoim, my potrzebujemy, no bo skąd się biorą często małe biznesy? Z tego, że czujemy się w jakiejś roli dobre i wiemy, że jesteśmy w stanie dostarczać w jakiejś, nie wiem, roli jakość, nie? Nie wiem, pracujemy nawet jako księgowa na etacie. No i teraz idzie tam nam świetnie, klienci są zadowoleni, obsługujemy ich fantastycznie, no to myślimy sobie, dobra, to może ja, nie wiem, własne biuro rachunkowe założę. I nagle się okazuje, że poza tym, że ja potrzebuję tego wszystkiego, co robiłam jako księgowa, to potrzebuję jeszcze 15 tysięcy innych rzeczy, czyli potrzebuję wyjść z roli pracownika, nie? I stać się tak naprawdę poza pracownikiem też po prostu przedsiębiorcą. I stać się tak naprawdę na początku wszystkim od majtka po kapitana, nie? I tych rzeczy jest bardzo dużo i często my pędzimy trochę taką siłą rozpędu, nie układamy tego po drodze, tylko jakoś to tak się dzieje, jakoś to tak się rozwija, jakoś popychamy kolejne rzeczy. Pytanie, do którego momentu firmę da się rozwijać w chaosie. No bo z jednej strony łapiemy się czasem na to, że ok, ja to wszystko poukładam, jak jeszcze trochę rozwinę tą firmę, pytanie czy ja będę w stanie ją rozwinąć, jak się trochę nie poukładam. I przychodzi taki moment i to jest często też taki moment tego spotkania z moimi klientkami, że ten chaos już tak bardzo doskwiera, że on albo stopuje w ogóle luźną głowę tej przedsiębiorczyni, że tam nie ma ani lekkości, ani nie ma flow, ani jakiegoś przepływu, bo jest tak po prostu dużo rzeczy, których dziewczyny nie ogarniają, no bo jak mają ogarniać, jak to po prostu jest cały czas, wiecie, dzieje się ad hocowo i post itowo i na monitorze żółte karteczki i tak dalej i tak dalej i to jakby przytłacza, albo też coraz więcej teraz kobiet ze mną pracuje takich, które mają tą świadomość od początku i na przykład czują, że mają, ja nie lubię sformułowania, że to nie jest moją mocną stroną, że mają inne mocne strony niż organizacja taka, wiecie, naturalna, wrodzona struktury i po prostu wiedzą, że w miarę od początku rozwoju swojego biznesu, potrzebują dbać o ten obszar i potrzebują się wspierać kimś zewnętrznie i po prostu się w tym zakresie rozwinąć, poznać sprytne patenty, sposoby, zainspirować się od kogoś, żeby właśnie ten chaos nie zatrzymał tego biznesu, a wręcz sobie tak to poukładać, żeby móc się rozwijać szybciej, więc ja tu widzę takie dwie historie, z którymi się gdzieś mierzę i spotykam na co dzień.

To wydaje mi się, że to jest ten moment, kiedy zdradzisz nam, co ty mówisz tym klientkom, że ich biznesy się udają i że już są zorganizowane i odnoszą sukcesy.

Wiesz co, odniosę się do tego, co powiedziałeś, że są zorganizowane. Ja jakoś mocno wierzę w to, że my nie musimy się stawać jakieś tam inne, żeby się lepiej poukładać w tych swoich biznesach, bo często mamy coś takiego, że “a ja od zawsze taka nieogarnięta, nie, ja od zawsze tak mam, ja od zawsze w chaosie” i tak dalej.

To tak jak nasz szef, Ewelina, nie? Michał, właściciel Nozbe. On się tego nie wstydzi, on bez kozery zawsze mówi, że on jest po prostu totalnym nieogarem i niepoprawnym optymistą i właśnie po to sobie to Nozbe stworzył. To, że stworzył Nozbe, że go używa wcale nie znaczy, że się zrobił ogarem. Nie, ale ma na swój nieogar sposób.

Dokładnie. No i trochę właśnie ja zachęcam kobiety też do takiego myślenia, że to nie jest o tym, że mają się nagle stać kimś innym, albo że mają się, Bóg wie jak zmienić, tylko niech sobie stworzą narzędzia, sprytne patenty, myki, bez konieczności stawania się jakby techniczną alfą i omegą po drodze, tylko wypracuj sobie jakieś proste systemy, które wdrożysz i które po prostu Cię odciążą. Wyjmij to sobie z głowy. I oczywiście jednym z tych systemów jest Nozbe, ale wiecie, porządkujemy z dziewczynami pliki, hasła, jakieś drive, wszystko, co sprawia, że po prostu kiśniemy w tych biznesach i nie jesteśmy w stanie się odgruzować, tak naprawdę nie jesteśmy w stanie uwolnić czasu dla najważniejszych spraw w naszym biznesie, nie, rozwoju, pracy z klientami i tak dalej, i tak dalej.

Czyli jakby Twoje podejście polega na tym, że wskazujesz im narzędzia i sposób z nich korzystania. To nie są jakieś mowy motywacyjne, jakieś, nie wiem, rytuały, picie wody z cytryną i z imbirem, tylko po prostu…

Ja jestem Magda Praktyczką, oczywiście w tym wszystkim wiecie, też jakby myślenie i nasze podejście i przekonania są ważne i to jest część nas, natomiast jakby moja metoda też i to jak pracuję z dziewczynami zakłada przede wszystkim to, że zaczynamy tu i teraz, w tym momencie, w którym jesteśmy, czyli nie chodzi o to, żeby uporządkować swoją firmę od początku świata i od momentu jak ona istnieje, bo żaden przedsiębiorca nie ma po prostu na to przestrzeni, zresztą to by było bez sensu. Więc zaczynamy tu i teraz i tak naprawdę staramy się sprytnie pewne rzeczy przeorganizować, czyli wiecie, na przykład jak chodzi o pliki, no to żeby od tego momentu wypracować sobie raz fajną strukturę plików i tak ustawić wszystko na kompie, żeby te pliki w fajny sposób i maksymalnie automatycznie w te docelowe miejsca wpadały, tak, bo jak sobie policzymy ilość dodatkowych kliknięć i ilość czasu, który my tracimy na to, że szukamy czegoś, to to jest masakra, tak, bo badania stosują, że my nawet jedną czwartą takiego w ciągu dnia pracownik mniej więcej jedną czwartą czasu traci na szukanie informacji i łączenie ich z różnych źródeł, no przecież to jest masakra, w sensie jedna czwarta czasu.

Ja się śmieję teraz, bo ja mam od tego Madzię, jak coś zgubię w Nozbe i nie mogę znaleźć, to piszę “madzia, gdzie to jest?”, więc ja nie tracę swojego czasu, tylko na szczęście Magdzi czas.

Masz dobrych ludzi wokół po prostu. Dokładnie. No i ustawić się też trzeba umieć, nie? Jest to pewna umiejętność. Tak, dokładnie tak. Kiedyś miałam przyjemność ze swoją przyjaciółką prowadzić razem przedmiot na zajęciach akademickich i wiecie, no Kinga doskonale wie, że ja wszystkie materiały ze wszystkich tam edycji, kursów, roczników i tak dalej, to u mnie po prostu jak w rządku stoją na folderach, więc Kinga zawsze mówiła “Asia, ja tego nie mam, ja tego nie mam świadomie, bo wiem, że Ty to masz, a do Ciebie numer telefonu mam”. Asia, potrzebujemy z tego i z tego ropę, już Ci wysyłam. To jest to Ewelina, dobrzy ludzie dookoła. No, bardzo dobrze.

Dobra, czyli powiedz, czy Ty masz jakiś jeden program i to jest zawsze to samo, czy gdy te dziewczyny, 24 osoby się zapisują, przecież każda jest inna, każdy inny biznes, każdy jest w jakimś innym miejscu i jakoś, nie wiem, po prostu masz coś uniwersalnego, co im dajesz i od czego zaczynacie?

Często podróż dziewczyn ze mną zaczyna się od programu Restart i to jest program, gdzie my w kilka tygodni przechodzimy z takiego stanu chaosu na firmowym kompie do momentu, kiedy mamy wszystko pod ręką i tam porządkujemy pliki, tam porządkujemy hasła, tam porządkujemy linki i zakładki i pocztę mailową i to jest taki punkt startowy, żeby poczuć ulgę i lekkość w porządkowaniu. Ja bardzo mocno wierzę w to, że wiecie, to nie o to chodzi, żeby nagrać wszystko na platformie, wysłać i żeby dziewczyny miały do tego dostęp, bo sporządkowaniem jest tak, że zawsze jest coś ważniejszego w naszym biznesie do zrobienia, niż te nieszczęsne porządki. Dlatego u mnie też w programach w ogóle dużo jest wspólnych warsztatów, zresztą tak też w programie, w którym Nozbe poznajemy, też robimy to warsztatowo, w sensie na żywo, tu i teraz klikamy, ja pokazuję, dziewczyny wyklikują to u siebie, jak ogarniamy foldery, to też razem, jak pocztę, to razem czyścimy, po to, żeby po prostu kończyć spotkanie i żeby coś już było zrobione, no bo później nas bieżączka porywa i jest zawsze, a zaraz, a za chwilę, oczywiście są dodatkowe materiały na platformie, bo każdego tak jak Magda mówisz, co biznes, to trochę inne rozwiązania dziewczyny interesują, ale baza, sam system, pomysł, w jakiej kolejności to uporządkować, samo moje dopilnowanie dziewczyn, żeby nie próbowały właśnie porządkować wszystkiego od początku świata, tylko żeby skupiły się na tu i teraz, z przeszłości zabrały 20%, i to tak najwięcej, ile można i po prostu idziemy do przodu i sprawdzamy, jak ten system fajnie działa już dla konkretnych wydarzeń w naszych biznesach i go sobie dostosowujemy. Więc od tego często się zaczyna, nie mówię, że zawsze, ale często zaczyna się od porządkowania kompa, a później, kiedy dziewczyny już trochę odetchną i po prostu mają tą frajdę i mają taką w ogóle wiarę w to, że one tak potrafią, bo wiecie, czasem to jest pierwszy moment, kiedy my udowadniamy sobie, że wow, ja się potrafię czuć królową swojego kompa, w ogóle co ja tu nawyprawiałam, co ja tu w ogóle nawyklikiwałam, i jakby jest taki moment, ja chyba teraz, jak o tym mówię, dzisiaj podsumowywałam też jakby poprzedni restart i zbierałam różne słowa dziewczyn z naszej grupy, na której się wspieramy, to właśnie dużo tam jest o takiej lekkości i o odzyskiwaniu mocy, że ja potrafię, ja jestem w stanie to zrobić, to później oczywiście otwierają się kolejne drzwi, wrota i możliwości, no bo jak się uporządkowało komputer, no to może by tak właśnie uporządkować całą firmę i wyjąć w ogóle tą firmę, którą się nosi w głowie i się tam próbuje, wiecie, wszystko tu pozapisuję, tu przykleję post ita, tu niby zbieram jakieś inspiracje i pomysły, ale wszystko później mi ucieka i tak naprawdę tracę złoto w swoim biznesie, czyli pomysły, wnioski i inspiracje, no i tutaj dziewczyny, jeśli mają ochotę, mogą też właśnie wykonać kolejny krok albo pierwszy krok, bo to nie musi być po restartcie, ale właśnie zbudować sobie i spiąć firmę w swój super system i tu Nozbe gra pierwsze skrzypce też w spinaniu małego biznesu i w ogarnianiu go. Tak. Tak, Nozbe mnie totalnie kupił swoją po prostu prostotą i intuicyjnością i tym, że właśnie nie jest, wiecie, no przekombinowany, tak, my nie potrzebujemy naprawdę miliona funkcji, żeby sobie pewne rzeczy poukładać, my potrzebujemy dobrych funkcji, żeby poukładać sobie to, co potrzebujemy, a nie się przytłaczać technologią. No i wtedy spokojnie możemy sobie właśnie dzięki takiemu sprytnemu systemowi, dzięki sprytnym patentom, poukładać tą firmę, tak, żeby w końcu o niczym nie zapominać, spać spokojnie, a rano się budzić i wiedzieć, co mamy do zrobienia i żebym, dla formalności, to się nazywa wtedy reload, czyli mamy restart i reload. Mam też inne różne rzeczy, ale nie będę Was tutaj ten zanudzała.

Bez przesady, za reklamę to później będziesz musiała nam zapłacić. Żartuję.

No słuchajcie , tyle mówiłaś i teraz co? Tyle było product placement. Czas antenowy kosztuje! :)

Dobra, ale oprócz Nozbe, z tego, co czytałam i z tego, co rozmawiałam jeszcze właśnie z dziewczynami, to jeszcze kalendarz i Evernote. Taka święta trójca?

Tak, to jest takie combo dla małego biznesu. Tak, bo to się wszystko pięknie łączy, wiecie, na poziomie integracji w Nozbe. Ja mam taką zasadę, że dzielę się tym, co mi się samej w biznesie sprawdza. To jest po prostu to, jak ja ogarniam biznes na codzień i widzę, że to bardzo fajnie się przenosi po prostu na małe biznesy i można to sobie prosto, właśnie bez stawania się, Bóg wie, kim technologicznym po drodze ogarnąć i przesiąść firmę właśnie z głowy na proste aplikacje, które de facto są naszym wirtualnym asystentem. W sensie, jeżeli my się nie zniechęcimy i nie będzie tak, że wchodzę, patrzę i wychodzę, bo wiem, że często u moich klientów bez wsparcia to się tak kończy. Ktoś wrzuca link, poleca coś, no to sobie założę konto, ale później wchodzę, o nic tam nie ma, to jak tam ma być moja firma, skoro nic tam nie ma i wychodzę. Bo tak się po prostu dzieje, bo dla mnie kluczem jest, jakby dobre narzędzie to jest oczywiście jedna rzecz, która nam ułatwia, ale dobre narzędzie bez przełożenia tego strategicznie na moją firmę i bez doklikania, wyklikania narzędzia pod siebie, no to jest tylko narzędziem, nie jest zlepkiem funkcji, które mogą być fajniejsze, bądź mniej fajne, ale nie będą naszym wirtualnym asystentem, a to ma przecież dla nas robić robotę.

Ja zawsze jak rozmawiam, prowadzę konsultacje takie produktywnościowo-nozbiowe, to też jakby szczerze mówię tym ludziom, że to nie jest tak, że teraz w Nozbe zapłacisz abonament i się zadzieje magia, no przepraszam, zapłacisz nam i powinniśmy coś tam zrobić z tą magią, ale najpierw właśnie musisz dodać projekty, dodać zadania, żeby ten wirtualny asystent działał, no to jeszcze temu wirtualnemu asystowi musisz przekazać jakieś informacje, kiedy ma Ci przypomnieć, o czym ma Ci przypomnieć, czy ma Ci regularnie przypominać, czy, no tak, trzeba jakieś dane wpuścić do tego systemu, żeby on Ci mógł później je wypluć w formie regularnej, zautomatyzowanej i pomocnej, nie? No ale to jest właśnie ten największy krok, ten najtrudniejszy, który też jakby w Nozbe widzimy, że na tym etapie właśnie bardzo dużo chętnych, zajaranych, zmotywowanych klientów nam odpada, bo nie mają prawdopodobnie przestrzeni, przez bieżączkę i gaszenie pożarów - nie mają tej przestrzeni na to, żeby usiąść i wrzucić tą swoją firmę do tego systemu.

No bo wiecie jednak, to trzeba usiąść i to kiedyś wyklikać i jeszcze sobie to przemyśleć, żeby to miało jakoś ręce i nogi, a często jest tak, że po prostu my nawet wiemy załóżmy, że tu trzeba kliknąć ten projekt, ale w zasadzie to jakie ja mam projekty w firmie, nie? I nagle się pojawia, ale ja nie do końca wiem w ogóle, co jest u mnie projektem, a co jest u mnie zadaniem, a na którym poziomie powinienem gdzieś współpracować i nagle się okazuje, że zasadniczo to jak ja mam tą firmę przenieść i że to będzie tak duży wysiłek na ten moment dla mnie, że po prostu go się nie podejmuje, bo no bo wiemy, że to nie wyjdzie, nie?

No tak, to jest również jakby chyba dla naszego biznesu, nie? Nawet dla naszej firmy nawet, to jest ten kłopot w ludzkiej psychice i w takiej ludzkiej chęci, żeby poszło łatwo i żeby się samo zrobiło, niestety, a jeszcze jak właśnie zapłacę za subskrypcję, to już w ogóle jakim prawem ja jeszcze mam coś robić? No ale rozumiem to podejście, no.

I to jest ten problem, że czasem nam się wydaje, że jak już za coś zapłaciliśmy, to już się powinna dziać ta magia, nie? A jest takie przysłowie, że żeby coś wyjąć, to trzeba włożyć, więc trzeba włożyć pracy trochę gdzieś tam nad właśnie jakąś taką strukturą tych wszystkich rzeczy, które się gdzieś tam dzieją w firmie, żeby potem wyjąć te łatwiejsze zarządzanie tymi wszystkimi procesami, tak?

To jest na pewno coś, co trzeba przeskoczyć na początku. Tak, a to chyba jest w ogóle taki charakter produktów wiedzowych i trochę usług cyfrowych, no że nie wiem, zobaczcie, jak idę, nie wiem, do sklepu i sobie kupuję nowy sweter, to po prostu za niego płacę i mam go od razu po jakby odejściu od kasy, czy po tym, jak kurier mi przyjdzie z paczką, a tutaj w kwestii produktów wiedzowych, czy właśnie aplikacji, no to okej, no płacę, ale no nadal odpowiedzialność, ile z tego tak naprawdę wyciągnę dla siebie, jest po mojej stronie. No i ja tutaj widzę, że to, że z dziewczynami my się łączymy w grupę i robimy to razem i dziewczyny, nie wiem, co tydzień się dzielą, co zrobiły, co już wyklikały, co się u nich zmienia, to szczególnie w tych małych biznesach, gdzie często no jesteśmy trochę takie samotne w naszych biznesach, to daje tą siłę, żeby przetrwać ten moment wyklikiwania tego systemu, wdrażania tego wszystkiego, bo później to już jakoś pójdzie, jakby jak już system się sprawdza i mam to wyklikane, to już jakoś idzie, no ale rzeczywiście to nie jest tak, że płacimy i mamy i to jest nawet nie do zrobienia, żeby tak było, nie, bo po prostu jest zmiana przed nami, która jest do wykonania po naszej stronie. Tak jak już tak psychologicznie trochę to ten system odnosi do tej nagrody trochę, w sensie musimy trochę się postarać, żeby gdzieś tą nagrodę mieć, a teraz coraz więcej ludzi jest jednak przyzwyczajony do tego, że po prostu szybko wszystko się dostaje i bez tego jakiegoś takiego wkładania właśnie, tej swojej pracy, czy dodawania tego swojego wkładu.

W pewnym momencie Asia powiedziałaś, że te wszystkie twoje porady są w jakiś sposób oparte na tym, co u ciebie działa. Zawsze pytamy naszych gości, żeby nam zdradzili jakieś swoje sekrety produktywności. No nie wiem, może było coś takiego, jakiś taki przełom, że coś odkryła, że kurde, to działa, albo, że jejku, dlaczego ja tego wcześniej nie robiłam, albo coś, co u ciebie naprawdę się sprawdza i co jest takim twoim fundamentem produktywnościowym.

Kilka rzeczy mi przychodzi do głowy, to tak popłynę sobie trochę. Jedna rzecz to jest taka, że ja nie od, kiedyś byłam człowiek karteczka, w sensie, spisywałam wszystko, ja zawsze byłam bardzo kalendarzowa, ale kalendarzowo-papierowa. I tak naprawdę momentem, kiedy przekonałam się, że już trzeba do digitalu, mimo, że mnie digital nigdy nie odstraszał, ja po prostu bardzo lubię ręcznie pisać, lubię, to jest dla mnie przyjemne, ale to moment, kiedy zdałam sobie sprawę, ile czasu się traci, jak się przepisuje zadania z terminu na termin i próbuję się to spiąć tak, żeby wciąż ten kalendarz był aktualny i żeby odzwierciedlał to, co jest do zrobienia w firmie, ale jednak, żeby to działało. Moją supermocą jest to, że ja widzę struktury, w sensie mój mózg tak ma i tak od zawsze miał, że po prostu on to widzi, on to sobie łatwo dzieli, on potrafi się tego trzymać i mnie też struktura uspokaja, więc mam poczucie, że to gdzieś też jestem w stanie przekazać dalej w połączeniu z prostym tłumaczeniem, to daje całkiem fajne rezultaty i na pewno rzecz, która bardzo mi pomaga, też z racji tego, że ja jestem taka, wiecie, perfekcyjna, w sensie, gdybym się nie stopowała, to ja bym po prostu zanim cokolwiek bym wypuściła, to bym muskała, muskała i muskała i nie wiadomo po co i bym czas traciła, bo mam takie zapędy w tą stronę, ale rzeczywiście wypuszczanie rzeczy wystarczająco dobrych i danie czas światu, żeby na to zareagował i często się okazuje, że dla świata to jest nawet dużo lepsze niż wystarczająco dobre i po prostu odpuszczenie pewnych tematów, to jest na pewno coś, co mi dużo czasu ratuje.

Czyli lepiej zrobione niż idealne, nie? Lepiej wypuszczone niż idealne. A w angielsku ładnie brzmi.

Ja ci pamiętam jak dowiedziałam się pierwszy raz, jak rozważałam w ogóle wejście w tematykę kursów online’owych, że warto najpierw sprzedać program, a potem go tworzyć razem z grupą. I wiecie, dla mojej perfekcyjnej duszy, jak to? W sensie, w ogóle jak? Ale jak? Jak? Przecież ja bym siedziała, muskała wszystkie PDF-y, hand-outy, nagrania, przekładki, wstawki graficzne i jeszcze nie wiem co. No ale mówię, dobra, no uczę się od mądrzejszych, to no dobra, tak trzeba, nie? I słuchajcie, okazało się, że po pierwsze to nie o to chodzi, że ty nie masz tego kursu czy programu gotowego w głowie, no bo inaczej go nie sprzedaż, no jakby trzeba mieć diagnozę potrzeb, wszystko, metody i tak dalej. Ale okazało się, że najcudowniejsze produkty powstają, jakie się robi razem z grupą i na bieżąco się odpowiada na grupy pytania i pod ich potrzeby z tygodnia na tydzień jakby tworzy się kolejne moduły i oczywiście przy kolejnej edycji już dużo więcej rzeczy jest, wiecie, doprecyzowanych i jakby zautomatyzowanych, ale wtedy powstają najfajniejsze produkty, bo one odpowiadają na te realne potrzeby, które się pojawiają w grupie, więc teraz już tylko tak tworzę nowe produkty i bardzo mi się to dobrze sprawdza i w ogóle chociaż kiedyś to by dla mnie było, wiecie, jakby nie do pomyślenia. Jak chodzi o jeszcze taką rzecz, która mam poczucie, że bardzo pozwala mi popychać firmę i mnie samą do przodu, to staram się każdego ranka zanim jeszcze, że tak powiem, świat się rozpędzi i zanim, nie wiem, odpowiem na pierwsze maile i tak dalej, i tak dalej, dawać sobie w zależności od tego, jaką mam przestrzeń w bieżących projektach albo pół godziny, albo godzinę na mój rozwój jako przedsiębiorczyni.

Z samego rana, przed robotą? Tak? Przed połknięciem żab.

Przed połknięciem żab to już jest mój czas pracy, bo to już, wiecie, już jestem sama, już mąż w pracy, synek w przedszkolu i tak dalej, więc jakby już kawka jest zrobiona i jakby wchodzę w rytm działania i w ogóle, ale zanim świat się bardzo rozpędzi, to ja godzinę rozwijam się jako przedsiębiorczyni albo wtedy klikam w jakieś nowe właśnie technologie, w aplikacjach coś sprawdzam, bo wypracowuję jakiś nowy system albo robię jakiś kurs dotyczący marketingu, sprzedaży, filarów biznesowych, wiecie, co aktualnie mam na tapecie w priorytetach, ale to jest taki mój czas, bo tak to nie wiem, kiedy bym to miała później w ciągu dnia sobie zaaplikować ze spokojem w głowie i z pełną koncentracją, jak już świat nabiera rozpędu, więc to mi bardzo, bardzo, bardzo, bardzo. Super, czyli ty masz taki nasz nozbiowy piąteczek co rano, ekstra. Tak.

My w Nozbe mamy piąteczki - taki ten czas na przegląd i rozwój, a od poniedziałku do czwartku robimy bieżączkę, a właśnie w piątek robimy podsumowanie tygodnia i wtedy możemy poświęcić czas na rozwój osobisty.

To ja w piątki też mam piąteczki, tylko mam wtedy podsumowanie tygodnia bez tego okresu na rozwój takiego skumulowanego, tylko mam to rozdzielone na tydzień.

Super, no to teraz ja bym chciała przejść do konkretów praktycznych, ale też jeśli chodzi o Nozbe, właśnie, w jaki sposób ty używasz, czy ty używasz tylko jako po prostu narzędzie, które przedstawiasz dziewczynom, czy twoja firma i twoje zobowiązania i sprawy też masz w Nozbe?

Nie, no też mam w Nozbe i to by było słabe, gdybym dziewczynom mówiła, chodźcie, przenieście swój biznes do Nozbe, ale ja sama nie mam w Nozbe.

Nie, no myślałam, że już masz tak wszystko perfekcyjnie, że już się sam okręci i Nozbe ci niepotrzebne.

Nie, Nozbe zwalnia mi głowę. Nie, jak najbardziej, wszystko jest w Nozbe, mam tam stworzone grupy projektów, które w sumie są w znaczącym stopniu spójne z strukturą też plików, które mam na komputerze i staram się tu w jak największej ilości zachowywać spójność, żeby nie nakładać w swojej głowie kolejnych struktur i układów do zapamiętania, czyli grupy projektów.

Poczekaj, grupy projektów spójne z folderami gdzieś na Dropboxie, czy na komputerze, tak?

Tak, czyli na przykład, nie wiem, mam osobno finanse i formalności, osobno mam, nie wiem, marketing i tam dopiero siedzą sobie projekty, które w Nozbe siedzą projekty, a na dysku siedzą pliki i przez to mózg, wiecie, ma jedną strukturę, w której się porusza tak naprawdę niezależnie, co włączy, a nie mnoży sobie bytów. No i tak naprawdę mam tam całą firmę przeniesioną, łącznie też ze współpracami, wiecie, tak jak komuś podzlecam jakieś zadania, to też w większości je spinam w ramach Nozbe i to też jest super.

A więcej masz takich projektów celowych, że cyk, cyk, cyk, zadanie, odhaczam, odhaczam, gotowe, czy więcej masz tych, nie wiem, jak je nazwać, tych takich długotrwałych projektów, które tak naprawdę są koszykami, folderami właśnie na jakieś pomysły, sprawy takie on-going, długotrwałe?

Wiesz co, Magda, nie wiem, jak to rozdzielasz, ale w zasadzie u mnie wszystko, na przykład jeżeli wiem, że teraz prowadzę, nie wiem, aktualną edycję kursu, to dla mnie wtedy taka edycja kursu, nie wiem, restart, edycja trzecia, no to to jest projekt i on na etapie sekcji ma poprzydzielone, wiecie, jakby wszystkie rzeczy od decyzji strategicznych, poprzez później sprzedaż, poprzez realizację, więc to jest cały czas jeden projekt i ja nim sobie zarządzam na bieżąco, do tego stopnia, że jak już mam rzeczy takie wiecie, powtarzalne, no to oczywiście sobie tworzę szablony do tych projektów, żeby je sprawnie odpalać, a nie za każdym razem to robić. Ostatnio sobie policzyłam, że, czekajcie, żeby wam nie skłamać, sobie stworzyłam szablon do jednej z kampanii, to przykład z miejsca tylko uruchamiany szablon ma już 65 zadań, więc jakbym to wpisywała z ręki, to dobrze, że sobie uruchamiam szablon.

Ojej, to tak, faktycznie. Ok, no dobrze, czyli no to ta kampania, dany program, edycja któraś, no to to jest ten projekt, który w końcu się skończy, bo odhaczasz, odhaczasz i on sobie znika. Rozumiem, że masz też właśnie sprawy finansowe albo rachunkowość, albo marketing, to to są takie foldery, w których po prostu raz stworzyłaś projekt i tam zarządzasz tym aspektem swojego biznesu?

Tak, nawet to są grupy projektów, a tam sobie wrzucam na przykład w marketingu mam osobno projekt, nie wiem, newsletter, osobno jeszcze jakieś pozostałe kanały marketingowe, a więc wtedy na bieżąco to co się pojawia, no to sobie płynnie dodaję, nie, ale z racji tego, że to jest taki ciągły aspekt działalności firmy, no to tam to jest. Też bardzo fajnie mi się sprawdza wszystkie finansowe i formalności, to tam, wiecie, no zadania cykliczne, że to się przypomina, żeby nie zapomnieć, zapłacić tego, tamtego, a że tu kończy ci się domena, a tu przedłuż hosting, żeby ta firma w ogóle mogła działać, to to jest miłe, że Nozbe o tym przypomina.

No, ale najpierw musiałaś podać tą datę, nie, i powiedziałeś, że coś da, coś tak, a powiedz mi, w którym widoku spędzasz najwięcej czasu?

W kalendarzu.

W kalendarzu Nozbe, czy Google

W kalendarzu Nozbe.

Jesteś chyba pierwszą osobą, która tak robi.

A wy gdzie spędzacie?

Ja mam nerwicę, więc ja w aktywności i w przychodzących i, jak się tylko coś nowego pojawi, to ja od razu tam wchodzę, żeby już mieć z głowy, żeby mi się nie nawarstwiało.

A ja w priorytetach.

Ale numer.

No, wy też myślę macie inny kontekst, no bo jednak jesteście jakby w całej łączności z całym zespołem Nozbe, więc u was też się dużo dzieje takiej komunikacji bieżącej, u mnie tego nie ma aż tak dużo, więc może to też wpływa, nie? Na to, skąd czerpiecie informacje.

A jaka jest twoja ulubiona funkcja?

Wiedziałam, że zadasz to pytanie i tak się zastanawiam, czy to ma być naprawdę jedna, czy nie musi być jedna, ma być jedna, czy nie musi być jedna? Nie, no tak myślałam, że może powiesz,

Ale no już powiedziałaś, że kalendarz, trochę się zdradzołaś, tak?

Wiesz co, no widok kalendarza lubię, no bo on mi tak wiecie, porządkuje po prostu, zaczynam dzień i ja wiem, co mam dzisiaj zrobić. I to mi buduje taki dobry spokój, jednocześnie jak jest coś w zaległościach, no to człowiek też to od razu w widoku kalendarza też widzi w pierwszej kolejności, więc to jest mi to bardzo dobrze robi na głowę. Z takich funkcji, funkcji bardzo doceniam to, że w pojedynczym zadaniu można zrobić check listę, takich mniejszych kroków do odhaczenia, bo jednak wiecie, odhaczanie, my jesteśmy tylko ludźmi, odhaczanie to są małe cukiereczki, które dobrze wpływają na nasz mózg, mózg się wtedy cieszy, jak my odhaczamy, więc jak chcę zwiększyć swoją motywację, bo jest jakieś większe zadanie i wiem, że tak mi z nim, no może są takie fajniejsze do zrobienia, to jak zrobię sobie check listę i podzielę to na małe kroki i wiem, że 5 razy odhaczę zamiast jednego razu i dzięki temu zobaczę to zadanie też z lotu ptaka, to naprawdę to jest przyjemna, przyjemna opcja, więc na pewno to.

A wiesz, że z zadania, jednym kliknięciem można zrobić projekt?

Tak, wiem. No ale to już jest jeszcze dla takich jeszcze bardziej skomplikowanych, nie to, że tam 5 kliknięć, tylko tak, żeby… Tak, jak Ci się rozrośnie, jak już Ci zrobi takie duże potworzycho, to można, wiesz.

Kurczę, myślałam, że Cię zagnę, że ekspertkę w czymś zagnę i że nie wiedziałaś, ale dobrze wiedziałaś.

Nie no, nawet o tym w Reload mówimy, dziewczyny korzystają, mam nadzieję, że pamiętają. I wiecie co, jeszcze jedna rzecz, którą bardzo doceniam i też widzę, że dziewczyny doceniają z perspektywy małych i średnich biznesów, to fakt, że można osobie z zewnątrz udostępnić cały projekt, to to jest super, bo jednak to jest trochę specyfika małych biznesów, że no, wiecie, na przykład, jeżeli mam cudowną dziewczynę, która mi ogarnia trochę kwestie graficzne, trochę kwestie związane z copyrightem, różne takie, wiecie, rzeczy bieżące, trochę taka wirtualna asystentka, ale to jest po prostu mega wirtualna asystentka, to jakby jest, wiecie, taka super wirtualna asystentka, no to tak naprawdę, jak my z Asią mamy udostępniony jeden projekt i tam na bieżąco się komunikujemy, Asia poza tym nie korzysta z Nozbe, jeszcze, ale dzielnie ogarnia tam naszą współpracę, no to wiecie, to jest super wygodne, bo ja mam wszystko w Nozbe, jeden projekt jest udostępniony, ja mam klarowność odnośnie rzeczy, które zleciłam Asi, kontrolujemy tam sobie zadania, rozpisywanie jakby rozpisywanie godzin pracy, umawianie się na pracę na kolejny miesiąc, wszystko sobie tam spinamy w ramach tego jednego projektu i to jest dla małych biznesów to jest cudowna opcja, po prostu cudowna, udostępnienie projektu konkretnej osobie do współpracy.

To się łączy z prośbą do tej osoby, żeby założyła sobie konto w Nozbe, więc też czasem to dla niektórych, jeżeli to akurat jest jakiś klient VIP albo ktoś albo jakaś instytucja, albo pani z Sanepidu, albo pani z jakiejś instytucji, która wiadomo, że nie założy sobie Nozbe, bo na przykład nie może albo coś w tym stylu, no to jeszcze jest ta opcja z udostępnianiem przez maila pojedynczego zadania, prawda? I wtedy już w ogóle jest luz, bo ta osoba nawet nie musi sobie tworzyć konta w Nozbe, ale tak, te wspólne projekty to rzeczywiście jest miła rzecz. No dobra, w sumie jestem bardzo zadowolona z wszystkiego, co nam powiedziałaś. Asia, dobrze się spisałaś. Akceptuję to. Przywara, jesteś zadowolona? Zaliczone? :)

Wciąż mogę być ekspertką Nozbe? Zaliczyłam? :)

Tak. [śmiech]

Wspaniałe to było, Madzia, po prostu. Wspaniałe.

Przywara, czy ty chcesz jeszcze coś się dowiedzieć?

Jak już mamy jeszcze takie? Mam nadzieję, że Paweł z tego wejściówkę zrobi jakoś. Nie, ja już wszystko wiem. Wspaniale się spisałaś, Asiu, naprawdę. Jestem zadowolona z tego, co dzisiaj powiedziałaś.

Dziewczyny, wy też dałyście czadu, także wiecie, po prostu możemy sobie, wiecie, takie wirtualne głosy i jedziemy dalej. Po prostu. [śmiech]

Dobrze, a mnie na koniec jeszcze musi tradycji stać zadość i musimy sobie powiedzieć o kąciku książkowym. Co kto teraz czyta? Ja od razu z góry się przyznaję, że powróciłam do klasyki i po “Annie w Kareninie” i “Idiocie” to teraz czytam Panią Bovary.

Właśnie chciałam to jakoś pokazać, ale mam wrażenie, o właśnie, że nas zalepi jak pokaże. O, zalepiło mnie, to dobrze.

Tak. Kiedyś czytałam to chyba w liceum i teraz tak jak to czytam to trochę inaczej. No na pewno w liceum trzeba to było czytać. A teraz tak czytam z innej perspektywy, już takiej statecznej kobiety, która trochę się identyfikuje z tą Panią Bowary, ale też trochę już tak mówię, Boże, kobieto, dorośnij. A Wy co?

Ja właśnie zaczynam, dostaliśmy w prezencie “Factfulness”, o tym jak w sumie jak nasz umysł błędnie ocenia pewnego rodzaju statystyki i nam się tylko wydaje jako społeczeństwu, że coś, a fakty mówią trochę coś innego, więc nawet tam z tyłu stoi.

Właśnie chciałam powiedzieć, że witałam ją na początku, jak się połączyłaś, że stoi za Tobą “Factfulness”, ja mam na czytniku, jeszcze nie zaczęłam, aczkolwiek też poznaję to charakterystyczne bardzo.

Ale to jakość się ma do “mindfulness”, no bo teraz się tyle mówi o tym “mindfulness”, a tu “Factfulness”, czy to jest przypadkowa zbieżność?

Wydaje mi się, że przypadkowa, w sensie jakby pod kątem samego zjawiska, natomiast tutaj mówimy o tej złudności faktów, że jednak nasz umysł jest, łatwo się daje zwieść.

Faktom? No ciekawe, zachęciłaś mnie, no bo wydaje mi się, że jak fakt, to fakt - nie ma tu złudności.

Interpretacją liczb. I tego, jak wiecie, jestem na początku, ale temu, jak w ogóle przypisujemy wartości, jak szacujemy pewne zdarzenia, na ile coś jest prawdopodobne, albo jak często w ostatnim czasie miało miejsce, albo na ile się zmieniło na przestrzeni czasu, to okazuje się, że w sumie dość słabi w to jesteśmy. No, pomarańczowa okładka.

Ja jak zwykle wyjeżdżam z ciężkimi tematami. Ja przeczytałam ostatnio w ogóle strasznie, no nie wiem, czy śmieszne, mam nadzieję, że Michał rzeczywiście nie będzie tego słuchał, bo zaczęłam o 20.30 w niedzielę, a skończyłam o w pół do siódmej nad ranem tą książkę czytać. W piąty poniedziałek pracowałaś. Tak, miałam trudny dzień w poniedziałek pracy. To taka książka, ja sobie generalnie robię, tak czytam fantastykę, fantastykę i w międzyczasie albo książki, bo ja też psychologię studiuję właśnie i robię sobie takie wymiany i to jest książka taka, którą bym poleciła chyba każdemu rodzicowi, bo jest o ojcu, który wychowuje dwie siostry, dwie córki i jedna z nich ma zdiagnozowane chorobę dwubiegunową i próbuje popełnić samobójstwo i jakby książka jest pisana z perspektywy tej drugiej dziewczyny, jak ona znajduje tą siostrę, ta siostra idzie do szpitala psychiatrycznego na kilka miesięcy i później jak to życie w szkole z taką łatką dziewczyny, która ma psychiczną w rodzinie, gdzieś tam jak ona jakby wpada w różne historie takie, no, kompulsyjne i tak dalej, i tak dalej i myślę, że to taka książka dla każdego rodzica, żeby popatrzeć trochę z perspektywy dzieci, szczególnie teraz jak patrzymy na to, ile się dzieje w szkołach, ile obowiązków dzieci mają, że idą z takim pełnym plecakiem, które ledwie potrafią unieść do szkoły i potem jeszcze kurczę do wieczora siedzą na jakichś zajęciach dodatkowych, myślę, że takie bardzo otwierające oczy na to, że…

  • Ale jest powieść, czy to jest…

  • To jest fikcyjne, natomiast pisane właśnie z perspektywy tej siostry i bardzo takie pokazujące jak się różne zaburzenia u takich młodych osób, które z jednej strony są bardzo takie perfekcyjne, nie sprawiają problemów, bo to ta starsza siostra sprawia problemy, ale z drugiej strony okazuje się, że to dziecko, które nie sprawia problemów, może mieć bardzo dużo gdzieś tam pod spodem i

  • Czyli stąd tytuł.

  • Tak, do większej tragedii, więc naprawdę bardzo poruszająca książka, dlatego tak złapałam i nie mogłam się oderwać.

  • A powiesz jeszcze raz tytuł, bo chyba pokazałaś okładkę, ale nie powiedziałaś tytułu.

  • Tak, tytuł to jest “To czego nie mówię” Erin Stewart i ona generalnie z tego co widziałam, ma jeszcze drugą książkę o takiej bliskiej tematyce, ale naprawdę bardzo polecam, każdy rodzic uważam, że powinien przeczytać.

  • Dobra, to już kończymy. Bardzo wam dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami i Asi za to, że nam zdradziła trochę swoich sekretów. Jeżeli ktoś by chciał, no to wiadomo, to może się zapisać na restart albo na reload i trochę się uspokoić i odchaotycznić. Czy przyjmujesz też klientów, czy tylko kobiety mogą korzystać z swoich usług?

  • Całą komunikację mam dla kobiet i do tej pory nie było żadnego mężczyzny, który by się zdecydował ani na restart, ani na reload.

  • Ale nie przepędziłabyś?

  • Nie, nie, nie przepędziłam, nic takiego nie miało miejsca. Natomiast rzeczywiście widzę, że kobiety mają dużą potrzebę takiego biznesowego grupowania się, łączenia sił, też wymiany kobiecej energii, też w takim znaczeniu, że jednak mam poczucie, że jesteśmy trochę stereotypowo pod kątem technologii obciążone. Że jest coś takiego, że facetom to może łatwiej trochę te technologie ogarnąć, trochę łatwiej to wdrożyć. I myślę, że to też jest takie coś, co sprawia, że w kobiecym gronie kobiety łatwiej sobie pozwalają na to, żeby powiedzieć, nie wiem, nie umiem, nie potrafię, mam 10 tysięcy maili nieodczytany, a pobrane pęka w szwach. Że po prostu tworzy się taka przestrzeń też kobiecego mówienia otwarcie o tym, co gdzieś tam nam ciąży digitalowo, ale tak naprawdę ciąży życiowo, bo nam się tylko wydaje, że to są wirtualne pliki, ale one naprawdę nam ciążą. Ale to bardziej, że faceci też mają bardzo często problemy z technologiami. Oczywiście, że tak.

Dobrze, kochane, to bardzo dziękuję i powodzenia Asiu z twoimi biznesami, z rozwojem i super, że robisz takie fajne rzeczy i angażujesz w to jeszcze Nozbe. Dziękuję dziewczyny wam serdecznie za spotkanie i za rozmowę. Na razie, pa pa.